Początek sezonu 2017

Sezon rozpoczęty klasycznie, czyli wyjazdem do Sudic pod czołg.
Niby słońce, niby 8 stopni na plusie, ale wiatr taki że głowę chciało urwać. Idealne warunki na przetestowanie handbarów ;)
Jadę w letnich rękawicach i ku mojemu zaskoczeniu nie jest źle - czuję chłód, ale znośny. Dojeżdżam tak do Czech, gdzie wkładam zimówki. W nich czuję pełen komfort. Jeśli bym miał grzane manetki to letnie rękawice w zupełności by wystarczały. Ale i tak jest znacznie przyjemniej niż bez handbarów. Najlepiej wydane 25PLN ;)
czołg i rakieta
Kolejny punkt planu to błądzenie po pograniczu po czeskiej stronie z kierowaniem się w stronę Hlučina.
Najpierw zatrzymuję się w miejscowości Bilá przy bijącym z okolicznego wzgórza źródełku. Woda niby pitna, ale nie ryzykuję. Spotykam pierwszą dziką zwierzynę (nieptasią) w tym roku.
Wciąż smagany okrutnym wiatrem docieram do Hlučina. Krótki postój przy jeziorku i decyzja o powrocie. Łudzę się że podczas jazdy na północ wiatr z południa będzie trochę mniej odczuwalny (niby był dopóki się nie zatrzymywałem).
W drodze na północ zahaczam o wielokrotnie mijany, ale nieodwiedzany Zamek Šilheřovice. Liczyłem na jakąś kawę by się rozgrzać, ale nie ma żadnej kawiarni/restauracji.
Po wjechaniu do PL jadę zerknąć na postępy przy budowie Dolnego Raciborza - praca popchnięta solidnie do przodu, ale okazuje się że i tak są na tyle duże opóźnienia, że zlecający ze strony polskiego rządu zerwał kontakt z wykonawcą. Oby nie była to powtórka historii budowy mostu autostradowego w Mszanie. 
Przejeżdżając wzdłuż planowanego wału przypominam sobie że jedna z kilku wysiedlanych wsi - Nieboczowy - miała być "odtworzona" w okolicy, Nie mieli przenosić całych domów, tylko wybudować dla większej części mieszkańców całą wieś wraz z kościołem, drogami, kanalizacją i budynkami użyteczności publicznej.
Trochę błądzę, ale w końcu trafiam na znak drogowy na Nowe Nieboczowy. Miejscowość powoli powstaje i  przypomina jeden z wielu deweloperskich tworów, z tą różnicą że wszędzie chodniki, asfalt, domy różnorakie, no i najciekawsze - w samym środku stoi gotowy już kościół.
Jako że cała wycieczka dała mi w kość, nawet nie zatrzymuję się na fotografowanie. Wracam prosto do domu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pierwszy offroad, pierwsze lekcje

Bieszczady jesień 2017 cz.1

Legitka i kanapa