Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2017

Hattrick!

Obraz
Trzeci dzień z rzędu udaje się przewietrzyć maszynę. Pogoda wciąż dopisuje - nie za zimno, nie za ciepło. Jedyny minus to bardzo mocny wiatr, który niestety będzie mi towarzyszył cały dzień. Dzisiaj ruszam na północ od Tarnowskich Gór (okolice miejsca gdzie wczoraj skończyłem) i odwiedzam przeróżne pałace. Jako że start dość daleko docieram tam autostradą, i muszę przyznać że XJ z dłuższą owiewką przy wietrze nie spisuje się za dobrze. Hałas, turbulencje powietrza na wysokości szyi, i podmuchy po każdym wyprzedzeniu tira. Mój sprzęt nadaje się raczej do spokojnego pyrkania do 110km/h bocznymi drogami. Autobana to nie jego żywioł. Docieram jakoś do Tarnowskich Gór i zaczynam zwiedzanie od Zamku Tarnowice Stare (od nazwy dzielnicy) zwanego również Zamkiem Wrochema (od nazwiska fundatora). To dość duży kompleks składający się z pałacu, budynku z hotelem, gospody i jeszcze jednego budynku. Gospoda i pałac były zamknięte, hotel mnie nie interesował, więc po kilku fotach pojechałem dal

Szybka powtórka z wczoraj z dodatkami.

Obraz
Strasznie mnie swędziało, by odwiedzić miejscówki ominięte podczas wczorajszej wycieczki. Jako że pogoda była równie ładna co w niedzielę z samego rana wyruszyłem zwiedzać. Pierwszy przystanek był jednak poza śladem wczorajszej eskapady. Na celowniku wylądowało kędzierzyńskie kuriozum - syfon rzeczny w nurcie Kłodnicy . Jest to przepust pod Kanałem Gliwickim którym poprowadzono rzekę. Powstał podczas budowy Kanału, tuż przed II wojną światową. Na miejsce można dojechać, chociaż "droga" raczej "dakarowa". po lewej Kłodnica, na wprost Kanał Gliwicki Kłodnica wypływa z syfonu Zdjęcie sferyczne atrakcji Zadowolony z tego że udało mi się zobaczyć jeden z dwóch w polskich "skrzyżowań" cieków wodnych, skierowałem się w stronę Ujazdu. Zanim tam dotarłem poszedłem na spacer po pozostałościach Byłego Obozu Koncentracyjnego w Sławęcicach . wejście plan pododdziałów obozu schron niedaleko obozu Po zwiedzeniu pozostałości obozu r

Test dakara

Obraz
A więc Michał kupił sobie motocykl. Znowu. Tak, wiem, to nic nadzwyczajnego u chłopaka, ale już fakt że się udało z tej okazji strzelić rundkę po Opolszczyźnie jest warty odnotowania. Niedzielny poranek obiecywał miłą, chłodną atmosferę, z niewielkimi szansami na deszcz. Wystartowaliśmy około 9 z planem powrotu w południe, kiedy to szansa opadów wzrastała. Trasa dość nieskomplikowana i w sumie, w większości, już kiedyś przejechana, ale jak to podczas błądzenia kilka nowych miejscówek znaleźliśmy. Ale po kolei. Z Rybca ruszyliśmy na Rudy i dalej na Kuźnię Raciborską. Zarówno przed jak i za miejscowością mieliśmy szansę zobaczyć zniszczony las po lipcowej nawałnicy w tamtej okolicy. Drzewa jak zapałki - zarówno połamane jak i wyrwane z korzeniami z ziemi. W kilku miejscach było widać, że powalone drzewa zatarasowały drogę. Musiało to nieciekawie wyglądać z perspektywy lokalesów. Za Kuźnią trafiliśmy na stadko motocyklistów, jak się później okazało był to skromny początek wielk