A jednak sezon się kończy.

Co prawda krakanie o jego końcu na początku października było trochę bez sensu, ale przynajmniej częściowo przygotowało mnie na smutek, który dziś poczułem.
Ale zanim powstanie post o zamknięciu sezonu poniżej wzmianka o paru wcześniejszych przejażdżkach

Na początek pierwszy poniedziałek listopada i wycieczka w poszukiwaniu drogi na której Michał filmował swoją wycieczkę. Jadę więc w stronę Hradca nad Moravici i trafiam na śliczną trasę 463 oraz jej przedłużenie na północ przechodzące przez miejscowość Jakubčovice. Znajduje się tam wieża widokowa. Darmowa, trochę oddalona od drogi, ale brakuje tam parkingu, więc zwalniam tylko i oglądam z siodła. Po krótkim rozglądnięciu się dookołą wydaje mi się, że widok byłby średni.
Zaraz za wieżą zaczynają się odcinki z winklami i pięknymi jesiennymi widokami. Z bananem na twarzy docieram do Bilovca, gdzie postanawiam, że nie wracam "prosto" do domu, tylko wracam "krzywo".
Zygzaki prowadzą mnie przez Velką Polom, Haj ve Slezsku, aż do Owsiszczy tuż za granicą.
Równo z wjazdem do kraju wieczór zamienia się w noc, co przy oświetleniu w które jest wyposażona xjota powoduje małego stresika. Na szczęście jadę już po dobrze mi znanych drogach, więc wiem czego się spodziewać przed sobą.
W sumie kręcę 170km.


View Larger Map
(jak widać powyżej embedding znowu działa. Jednak, gdyby ktoś zechciał trasę zapisać na swoim telefonie/kompie oto link).

Druga wycieczka która się w listopadzie wydarzyła miała o niebo więcej sensu niż powyższa. Po pierwsze wystartowałem dużo wcześniej, po drugie nie miałem zielonego pojęcia gdzie i jak daleko chcę jechać, a po trzecie już wyjeżdżając miałem banan na twarzy co zawsze zwiastuje przyjemności (nawet gdy ich nie ma ;).
Tym razem postanowiłem na dobre pożegnać Czechy, ruszyłem więc na południe. Po drodze pomyślałem o wizycie w Štramberku, i tam się skierowałem.
Aby szybko na miejsce dojechać wybrałem dojazd autostradą - z jednej strony nuda, a z drugiej strony niespodzianka, bo całkiem przypadkowo trafiłem na wieżę widokową w ???.
Niestety była nieczynna (tylko weekendy), ale widok z okolicy wydawał się na tyle piękny by w telefonie lokalizację zapisać i obiecać sobie powrót w przyszłym roku.
Następnie skierowałem się bocznymi drogami do Štramberku.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pierwszy offroad, pierwsze lekcje

Bieszczady jesień 2017 cz.1

Legitka i kanapa