Znów Krnov.

Nowość - wypad weekendowy!
Za sprawą Krzyśka i Michała ruszyłem w ich towarzystwie do Krnova.
Plan był na trzygodzinny wyjazd. Start wczesnym niedzielnym popołudniem.
Michał zgarnął mnie z Orzeszkowej na kolejnym nowym motocyklu. Tym razem to czarny FZ1. Trochę ładniejszy od tego niebieskiego bandita ;) i trochę od niego szybszy:

178km/h przy 7000 obrotach. Aż strach się bać ile to będzie lecieć z obrotami na czerwonym
Razem podjechaliśmy po Krzyśka i pojechaliśmy na Krnov. Chciałem ominąć Opawę (nudna prosta droga, chociaż w świetle powyższego zdjęcia nie wszyscy by się nudzili), więc pojechaliśmy do Raciborza, a następnie w kierunku Głubczyc, z odbiciem w połowie drogi na Branice. Zaraz za granicą zdecydowaliśmy się na którą wieżę widokową wejść - padło na Cvilín.
Z okazji niedzieli Cvilin był pełen ludzi, ale udało się zaparkować maszyny, i ku wielkiej uciesze chłopaków weszliśmy na wieżę widokową. Po raz kolejny stwierdziliśmy, że ciuchy motocyklowe nie są stworzone do turystyki pieszej. A zwłaszcza wchodzenia i schodzenia z wież.
Zagryźliśmy jednak zęby, a widok z góry nam trudy wspinaczki wynagrodził.
Michał uratował mnie w kwestii materiałów wizualnuch na blog i nagrał małą panoramę swoją kamerą JVC:



Z góry jak zwykle piękny widok - tym razem już jesienny. Po krótkiej przechadzce z powrotem do motocykli udaliśmy się w drogę powrotną.
Oryginalnie mieliśmy jeszcze zaliczyć Prudnik i Głogówek, ale jako że czas naglił skierowaliśmy się prosto z Krnova na Głubczyce.
Po drodze zatrzymaliśmy się przy nowo powstałej "farmie wiatrowej" przed Głubczycami.



To co prawda zdjęcia z przejażdżki z Domą, ale wiatraki wyglądają podobnie. Tylko kajak byłby brudniejszy ;)
Będąc w okolicy warto podjechać, bo przy wietrznej pogodzie wiatraki mocno hałasują.
Potem już był powrót do domu, podczas którego Michał nagrał tą nieprzyzwoitą prędkość z pierwszego zdjęcia.
Na koniec tradycyjnie zapis TRASY.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pierwszy offroad, pierwsze lekcje

Bieszczady jesień 2017 cz.1

Legitka i kanapa