Wyjazd z gatunku "Mam korki, musisz się stracić"

Z radością wsiadam wtedy w auto/na rower i przetransportowuję się na Orzeszkowej by wskoczyć na moto i zwiedzać.
Dzisiaj niczego nie żegnałem, raczej poznawałem.
Jakoś utkwiło mi w pamięci wspomnienie o "nudnej drodze jak do Wisły" i do Wisły, korzystając z wciąż dobrej pogody, pojechałem. Przez chwilę zastanawiałem się czy nie przejechać pętli przez Wisłę, Koniaków, Milówkę, aż po Żywiec, ale rozmyśliłem się i spróbowałem trafić do Trójstyku. Jest to miejsce w któym stykają się granice Czech, Słowacji i Polski. Pierwsze podejście nastąpiło od Polskiej strony i skończyło się pół kilometra od punktu znakiem zakazu ruchu.
Niezrażony tym pojechałem na czeską stronę, gdzie odbiłem się od podobnego znaku, ale półtorej kilometra od celu.
Po krótkich konsultacjach z mapą odpuściłem sobie trzecie, słowackie podejście, z racji braku jakiejkolwiek drogi do styku granic.
Powrót to odkrycie ślicznie krętej drogi z Herczawy do Mostów koło Jabłonkowa.


Wyświetl większą mapę

Drogi pustej i miejscami niezbyt czystej, ale z w miarę dobrej jakości nawierzchnią. Do tego śliczne jesienne barwy w okolicznym listowiu i uśmiech zagościł na mej twarzy.
Niestety za długo to nie trwało, gdyż zdecydowanie za szybko dojechałem do dobrze nam znanej E75 i pozostało mi pędzenie nią wśród tirów (a przez Trzyniec wleczenie się wśród tirów) w kierunku Cieszyna.
Na miejscu okazało się, że na nealko kawę w Presso czasu nie ma i trzeba wracać.
W sumie 200km, i chyba już w tym tygodniu nie pojeżdżę, bo od jutra malowanie kuchni i łazienki.
Jedyna fota z wyjazdu to panorama z Jaworzynki - widok na południowy-wschód

tak, krowa podziwiała kajak ;)

Tradycyjnie też TRASA.

PS. Kto się ukrywa pod nickiem ambeon2?

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Pierwszy offroad, pierwsze lekcje

Bieszczady jesień 2017 cz.1

Legitka i kanapa