Czeska Szwajcaria cz.4

Dzień ostatni, czyli powrót.
Mało atrakcji, za dużo jazdy.
Na początek wracam na Pańską Skałę w poszukiwaniu modelki. Niestety nie znajduję jej.








lato odlatuje

"Po drodze" przejeżdżam przez Czeski Raj. Czasu i chęci mam jedynie na zwolnienie, rozglądanie się i od czasu do czasu fotę.

miejscowość Sloup v Čechách w drodze do Raju


na skałach w oddali zamek Trosky

Następnie kulam się ku granicy, po polskiej stronie tankuję i trafiam na pierwszą zamkniętą drogę przed Bystrzycą Kłodzką. Jakość objazdu jest nieopisywalna. Trasa na parking w Beniowej w Bieszczadach (która jest cała z ostrych kamoli, z okazjonalnym skrawkiem ubitej ziemi na brzegach) była miejscami lepsza od odcinka Spalona - Poniatów. Iksjota bierze to jednak na klatę, jak na oldskulowca przystało i jedziemy dalej.
Moje nadgarstki niestety tak dobrze tego nie zniosły i decyduję dalszą część pokonać krajówkami. Kłodzko, Nysa, Prudnik i postój na jedzenie w Głogówku.
Telefonicznie zamawiam pierogi w Barze Uśmiech i urządzam sobie foto sesję na Glinianej Górce na obrzeżach Głogówka.

kaplica otoczona polem kukurydzianym na Glinianej Górce


czekamy na pierogi przy doskonałym kompocie

W miasteczku po staremu, w barze zmieniło się jedynie pokolenie właścicieli. Obsługa i żarcie wciąż doskonałe. Widok lokalnego klienta zamawiającego dwie kolejki wódki i popijającego to kompotem bezcenny :)
Jedyna zmiana to trwający remont Zamku Królewskiego. Może się doczekamy oficjalnego zwiedzania.
Za Głogówkiem kolejny objazd, i znów ląduję prawie na polnej drodze. Nie tego mi trzeba na koniec tak długiego dnia.
Do domu docieram po 9h od startu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pierwszy offroad, pierwsze lekcje

Bieszczady jesień 2017 cz.1

Rundka do Daniela cz.2