Za krótka rundka cz.1 (Rybnik - Ochotnica Górna)

Po powrocie z Odessy czułem głód wyjazdu gdzieś na dwóch kółkach.
Pierwszy plan to odwiedzenie (w końcu!) Czeskiej Szwajcarii.
Po zrobieniu planu i zaklepaniu noclegowni pozostało spoglądanie na prognozę pogody. Im bliżej wyjazdu tym była słabsza, zacząłem więc rozglądać się za alternatywą. Przez myśl mi przeszło zrobienie od dawna chodzącej mi po głowie rundki dookoła kraju, ale okazało się że na to mi czasu nie starczy. Trzecim pomysłem, koniec końców zrealizowanym było poszwędanie się w kierunku Bieszczad.
W same Bieszczady nie dotarłem (najdalej Dukla), ale 4 dni szwędania z tego wyszły.

Pierwszy dzień
Rybnik - Ochotnica Dolna


Główny cel - widoki na Tatry z południa. Ale wcześniej:

start!

kontrolna wizyta na trójstyku by sprawdzić czy odbudowano kładkę na słowacką stronę (nie)

pierwsza granica (PL/CZ)

po kilki kilometrach druga granica (CZ/SK)

pierwsze odkrycie - stara droga 520. Aktualnie poprowadzona nowym śladem z nowym asfaltem i świetnymi winklami + widokami.

jest co zwiedzać w okolicy

kolejka wąskotorowa, czy może raczej samobieżny wagonik wąskotorowy

panorama z pierwszej wieży widokowej wycieczki
Twardoszyn - zamknięty niestety juneskowy kościół

Popas i schłodzenie członków w rzece Bela

Bela slomo

Tatry!

Tatry ;)
Jak to z celami podczas moich rundek, zwiedzam je dokładnie, ale potem się okazuje że fotografii niewiele.
Poza przejazdem 537, przejechałem też przez Štrbské Pleso.
Po zostawieniu Tatr za sobą skierowałem swe koła do Kieżmarka. Raz, że czas był już na popas, dwa, że to ładne miasteczko posiadające juneskowy kościół artykularny. Kościoły artykularne to takie słowackie kościoły pokoju/kościoły łaski.

Jako że stało iż focić nie wolno, pielęgnując anarchistyczne wartości, cyknąłem jedno zdjęcie

Mam nadzieję że nie jadą do morskiego oka :/



Słowacka dieta wegetariańska przypomina czeską. O weganizmie zapomnij.

Po popasie i spacerze dane mi było jeszcze kilka ładnych ujęć Tatr


Trzeci raz przekraczam granicę. Tym razem SK/PL

A przed noclegiem trafiam na znajomą nazwę. Kopalni jedynie brakuje.
W ciągu dnia zrobiłem 408km, spalanie ok 4.1 l/100km
Na nocleg zatrzymuję się w schronisku młodzieżowym "Ustrzyk". Mam dla siebie pokój trzyosobowy (jak i całą resztę schroniska) za 37PLN (w tym pościel).
Schronisko pełen wypas - czysto, wszystko działa, miła dziewczyna szybko załatwia wszystkie formalności.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pierwszy offroad, pierwsze lekcje

Bieszczady jesień 2017 cz.1

Legitka i kanapa