Bieszczady jesień 2017 cz. 4
Dziś czas na ostatni, jak zwykle najsmutniejszy dzień każdej wycieczki, czyli powrót.
Mam rozpiskę na powrót z kilkoma atrakcjami. Na początek powtórka z rozkopanej drogi przed Duklą. Dziś w pełnym słońcu jest dużo łatwiej. W Dukli zatrzymuję się na drugie śniadanie w ciastkarni na rynku - kołaczyk ze śliwkami wymiata.
Zajadając go lustruję iksjotę i zauważam wyciek z lewej goleni - dość spory, ale szczęśliwe omijający hamulec.
Wycieram wszystko, ale grzebać przy tym będę dopiero w domu.
Kolejny przystanek to Biecz, gdzie chciałem wejść na wieżę widokową w ratuszu. Nie udaje mi się to niestety (dwie wycieczki czekające w kolejce na możliwość wejścia). Robię krótką rundkę po tym pięknym, starym miasteczku, po czym kieruję się na Bruśnik - kolejną wieżę widokową.
Wieża stoi na strasznym odludziu. Dojazd od Biecza to malownicza, mocno wijąca się wąska droga, dodatkowo prowadząca raz w górę, raz w dół.
W końcu docieram na miejsce, witany jedynie przez stado krów, kilka kóz w oddali i piękną ciszę.
Wieża jest dość wysoka i świetnie usytuowana - w każdym kierunku rozpościera się niczym niezakłócona panorama. Na szczycie jakiś pomysłowy przedsiębiorca zamontował płatną lunetę - 2PLN za 1,5min. A jakiś jeszcze bardziej pomysłowy wandal-janosik ją rozbebeszył by można było patrzeć na Tatry za darmo.
Jeden knoppers i kilka łyków mineralki później zabieram iksjotę na drugą stronę Dunajca - do Czchowa, by zobaczyć tamtejszą basztę. Niestety jest ona już zamknięta (tylko weekendy poza sezonem wakacyjnym).
Ostatni przystanek przed domem to tradycyjnie już Lipnica Murowana i fajny drewniany kościół z małym cmentarzem dookoła.
Dzisiaj zrobiłem 380km w około 7 godzin.
Cały wyjazd na poniższym screenie.
Mam rozpiskę na powrót z kilkoma atrakcjami. Na początek powtórka z rozkopanej drogi przed Duklą. Dziś w pełnym słońcu jest dużo łatwiej. W Dukli zatrzymuję się na drugie śniadanie w ciastkarni na rynku - kołaczyk ze śliwkami wymiata.
Zajadając go lustruję iksjotę i zauważam wyciek z lewej goleni - dość spory, ale szczęśliwe omijający hamulec.
Wycieram wszystko, ale grzebać przy tym będę dopiero w domu.
Kolejny przystanek to Biecz, gdzie chciałem wejść na wieżę widokową w ratuszu. Nie udaje mi się to niestety (dwie wycieczki czekające w kolejce na możliwość wejścia). Robię krótką rundkę po tym pięknym, starym miasteczku, po czym kieruję się na Bruśnik - kolejną wieżę widokową.
Wieża stoi na strasznym odludziu. Dojazd od Biecza to malownicza, mocno wijąca się wąska droga, dodatkowo prowadząca raz w górę, raz w dół.
W końcu docieram na miejsce, witany jedynie przez stado krów, kilka kóz w oddali i piękną ciszę.
Bruśnik |
Wieża jest dość wysoka i świetnie usytuowana - w każdym kierunku rozpościera się niczym niezakłócona panorama. Na szczycie jakiś pomysłowy przedsiębiorca zamontował płatną lunetę - 2PLN za 1,5min. A jakiś jeszcze bardziej pomysłowy wandal-janosik ją rozbebeszył by można było patrzeć na Tatry za darmo.
Jeden knoppers i kilka łyków mineralki później zabieram iksjotę na drugą stronę Dunajca - do Czchowa, by zobaczyć tamtejszą basztę. Niestety jest ona już zamknięta (tylko weekendy poza sezonem wakacyjnym).
Czchów |
Lipnica Murowana |
Cały wyjazd na poniższym screenie.
statystyki całego wyjazdu |
Komentarze
Prześlij komentarz