Bieszczady jesień 2017 cz. 4
Dziś czas na ostatni, jak zwykle najsmutniejszy dzień każdej wycieczki, czyli powrót. Mam rozpiskę na powrót z kilkoma atrakcjami. Na początek powtórka z rozkopanej drogi przed Duklą. Dziś w pełnym słońcu jest dużo łatwiej. W Dukli zatrzymuję się na drugie śniadanie w ciastkarni na rynku - kołaczyk ze śliwkami wymiata. Zajadając go lustruję iksjotę i zauważam wyciek z lewej goleni - dość spory, ale szczęśliwe omijający hamulec. Wycieram wszystko, ale grzebać przy tym będę dopiero w domu. Kolejny przystanek to Biecz, gdzie chciałem wejść na wieżę widokową w ratuszu. Nie udaje mi się to niestety (dwie wycieczki czekające w kolejce na możliwość wejścia). Robię krótką rundkę po tym pięknym, starym miasteczku, po czym kieruję się na Bruśnik - kolejną wieżę widokową. Wieża stoi na strasznym odludziu. Dojazd od Biecza to malownicza, mocno wijąca się wąska droga, dodatkowo prowadząca raz w górę, raz w dół. W końcu docieram na miejsce, witany jedynie przez stado krów, kilka kóz w oddali i...