Dzisiaj zwiedzam pałace rozsiane po wioskach na północny-zachód od Raciborza. W planie mam odwiedzenie 5-6 miejsc i skorzystanie z promu na Odrze (o ile będzie czynny).
Początek to Modzurów. I tu cały plan bierze w pewnym sensie w łeb. Ale po kolei.
Modzurowski pałac znajduje się na terenie gospodarstwa rolnego (jakaś prywatna spółka). Ma to plusy - jest zachowany w dobrym stanie, ale i złe - dostęp jest dość ograniczony. Podjeżdżam i korzystając z otwartej bramy i braku jakichkolwiek ludzi podjeżdżam jak blisko się da, parkuję i od razu lecę fotografować, zanim ktoś mnie i mojego czerwonego rzęcha pogoni. Po kilku fotach fasady idę na całość i sprawdzam czy się da wejść do środka. Da się. Robię foty dopóki zza jednych drzwi nie wychodzi dziadek i dziwnie na mnie patrząc pyta czego tu szukam. Wyjaśniam swe małe zacięcie fotograficzne, na co macha ręką i odchodzi. Po chwili też opuszczam dość opustoszałe wnętrze pałacu i udaję się w stronę ruin dawnej kapliczki przypałacowej i małego cmentarza. Po drodze przechodzę koło trzech kolesi pracujących nad przycinką drzew. Miejscowi (jeden z nich okazuje się mieszka w pałacu). Zagaduję - trochę opowiadają o pałacu oraz okolicznych wartych odwiedzenia miejscach. Najmłodszy z nich okaże się być moim dzisiejszym towarzyszem podróży :D
|
Modzurów |
|
Modzurów - witrażowy świetlik nad klatką schodową |
|
Modzurów - klatka schodowa |
|
Pozostałości kapliczki |
|
Kamień nagrobny właściciela pałacu |
Po zwiedzeniu kapliczki wracam do motocykla i spotykam przy nim Mirka - jednego z trzech wcześniej spotkanych gości. Podziwia maszynę i mówi że też jest dziś na motocyklu w pracy, a że ją właśnie skończył chętnie się ze mną przejedzie. Nie odmawiam, domyślając się że miejscowy może tylko pomóc i sprawić że wycieczka będzie ciekawsza.
Podjeżdżam do pobliskiej posesji gdzie zostawił swoją maszynę i moim oczom ukazuje się dość zapuszczona, ale wciąż piękna Kawasaki GPZ550 Ninja
|
GPZ550 |
Od razu ruszamy, kierując się do jastrzębia - pierwszego pałacu. Jest w prywatnych rękach, dzięki czemu jest bardzo dobrze zachowany, ale niestety dla osób postronnych niedostępny,
|
Jastrzębie |
Po szybkiej focie jedziemy do pobliskiego Strzybnika, by odwiedzić pozostałości (a raczej kruszejące ruiny) lokalnego pałacu, drewniany spichlerz i budynek kuźni.
|
Strzybnik - pałac |
|
Strzybnik - pałac |
|
Strzybnik - pałac |
Jak widać ze zdjęć, z pałacu za parę lat zostanie kupa gruzu :/
Dużo lepiej prezentuje się drewniany spichlerz
|
Strzybnik - spichlerz |
Pomiędzy spichlerzem (jako jedynym wpisanym do rejestru zabytków) a ruinami pałacu znajduje się stara wieża zegarowa i dawna kuźnia
|
Strzybnik - wieża zegarowa i kuźnia |
Kolejny przystanek to Czerwięcice. Jak się okazuje mój dzisiejszy przewodnik pierwsze kilkanaście lat swego życia spędził mieszkając w nim z kilkoma innymi rodzinami. Spędzamy tam ponad pół godziny - Mirek opowiada trochę o historii budynku, trochę wspomina czas zamieszkiwania w nim, trochę gadamy o aktualnym (dość opłakanym) stanie zabudowań. Jako że pałac jest w rękach prywatnych nie sposób do niego podejść.
|
Czerwięcice |
Po tym dłuższym pitstopie, kierujemy się do głównej atrakcji wycieczki - olbrzymich ruin pałacu w Sławikowie. Zanim tam docieramy trafiam na stadko sarenek ;)
|
parzystokopytne |
O samym Sławikowie niech przemówią fotografie
Komentarze
Prześlij komentarz