Bieszczady cz.2

Wczesnym porankiem (przeraźliwie wczesnym dla mnie) wstaliśmy, i po śniadaniu i pakowaniu wyruszyliśmy na główną atrakcję wyjazdu - Pętlę Bieszczadzką (Wielką i Małą).
Z Cisnej pojechaliśmy na wschód w stronę Wołosatego. Pierwszy przystanek to punkt widokowy na przełęczy Wyżne, gdzie miły pan zrezygnował z pobierania opłaty dowiedziawszy się, że wjeżdżamy tylko na kwadrans. Poniżej filmik z panoramą oraz fota na połoninę Caryńską i jakąś jeszcze ;)


połoniny w oddali
W Ustrzykach Górnych skręciliśmy na Wołosate - miałem małą nadzieję, że będzie można dojechać do samego końca drogi - granicy z Ukrainą, ale niestety wcześniej zatrzymał nas znak zakazu.
Po zawróceniu i obfotografowaniu stadka koni huculskich zdecydowaliśmy się na ryzykowny manewr - zjazd z drogi (teren parku narodowego). Skusiła nas wiata edukacyjna oddalona o 15 m od drogi, do której prowadziła ubita droga. Po półgodzinnym postoju, gdy się zaczęliśmy zbierać ustrzeliła nas Straż Parku. Biedniejsi o 50 PLN pojechaliśmy dalej.

jemy
zjadłem
Wołosatka
Po powrocie na pętlę długo na niej nie zabawiliśmy, gdyż po dojechaniu do Stuposian ponownie skręciliśmy w prawo, tym razem w kierunku Tarnawy. O ile szosa Pętli, i dojazdu do Wołosatego była bardzo porządna, o tyle tutaj z kilometra na kilometr było coraz gorzej. Dopiero przed samą Tarnawą pojawił się nowy asfalt. Po minięciu kilku zabudowań, knajpy i wielkich stajni droga gwałtownie skręciła w prawo i zaczęła się ciągnąć 50 - 100 m od granicy z Ukrainą. Po kilku kilometrach droga zmieniła się w szutrową, i po kilometrze, dwóch zdecydowaliśmy się zawrócić, wiedząc, że nasze motocykle ( a zwłaszcza ogumienie) nie są przystosowane do takich nawierzchni. Muszę przyznać, że zawróciłem trochę wbrew sobie (serce kontra rozum), gdyż banan od okoliczności, widoków i drogi nie schodził mi z twarzy.


ukraińska wioska
szutr
Wracając w kierunku Pętli zatrzymaliśmy się przy torfowiskach na małą sesję foto, zaś kilka kilometrów później napotkałem na drodze biednie wyglądającego lisa. Podejrzanie nie uciekał...

połoniny od wschodu

Kolejny postój na trasie to punkt widokowy powyżej Lutowisk.


Po tym przystanku nie mieliśmy już wielu przystanków w planach, skupiliśmy się na winklach. W Czarnej skręciliśmy w lewo na Małą Pętlę Bieszczadzką i kontynuowaliśmy drogę na Solinę. Bardzo fajna droga, dużo winkli, od czasu do czasu ładne widoki na jezioro, ale niestety też większy ruch i miliard banerów dookoła. Po zamknięciu pętli w Lesku postanowiliśmy poszukać żarcia na trasie do Cisnej, a potem kierować się już w stronę noclegu za Komańczą.
Obiad zjedliśmy zaraz za wjazdem do Cisnej, w Oberży pod Kudłatym Aniołem. 5% zniżki dla motocyklistów :P
Potem małe zakupy, tankowanie i ruszyliśmy do Dołżycy na drugi i ostatni nocleg. Ale to już w części trzeciej :)
Na koniec kilka panoram z dnia:
pano na Ukrainę. Słupek z kierunkami szlaku konnego
pano torfowiska
pano zza Wołosatego
TU zapis trasy bez dojazdu na nocleg. W sumie 221 km.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Pierwszy offroad, pierwsze lekcje

Bieszczady jesień 2017 cz.1

Legitka i kanapa