Czegoś wczoraj w Czechach zapomniałem ;)
Wypada więc się wrócić.
Później spróbuję wkleić panoramę jak tylko uda mi się ją posklejać. Krzywe foty :/
A chodzi o houskovy knedlik na geszenk urodzinowy dla kolegi.
Wracam więc dziś do CZ, ale nie do Bohumina lecz Opavy i Kravařy. Najpierw zwiedzanie w Kravařech:
Zamek Kravaře |
W zeszłym roku w parterze budynku znajdowała się kawiarnia i restauracja, w tym śladu po niej nie ma. Jedyne info to że w zamku znajduje się muzeum miejskie. Mała rundka dookoła po polu golfowym i jadę dalej. Kieruję się na zakupy do Opavy.
Po paru kilometrach czuję że staranowałem jakiegoś owada, i że piernik mnie ukłuł. Pechowo w spód brody. Zatrzymuję się, bo ból się robi nieznośny i sprawdzam w lusterku co mi jest. Spośród mej włochatej szczeciny wyciągam końcówkę pszczółki z żądłem. A, ok. To już wiem co to było. Pytanie co teraz. Zdejmuję kask, łykam wody i czekam. Po chwili kątem oka widzę wypełzającą z jakiegoś zakamarka kasku pszczołę której brakuje części tyłka. Trochę mi przykro, bo widać, że słabo z nią, ale cóż, bywa.
Po dziesięciu minutach dochodzę do wniosku, że raczej mi nic nie będzie i kontynuuję.
Opava to tylko zakupy, i zaraz wracam, jako że robi się późno, a ja jestem w T-shircie, sztruksach i adikach i zaczynam czuć chłód. Zatrzymuję się tylko na chwilę w Sudicach by strzelić fotę samolotowi i kościołowi:
Kościół Sudice |
Letadlo Sudice |
Docieram do Raciborza i stwierdzam, że jednak nie jest tak zimno. Stąd mały spacer po dziedzińcu zamku:
zamek Racibórz |
Śladu trasy nie mam, bo trasa znana wszem i wobec. Zrobiłem około 130km.
oj boję się ,że kiedyś te jazdy w adikach i koszulce źle się skończą..;) - zapomniałeś o koledze nieładnie
OdpowiedzUsuńOd dzisiaj dzwonię za każdym razem. Tylko bez narzekania ze kole jedenastej wieczór zwracam głowę ;)
OdpowiedzUsuń