Ku Słowacji
Tym razem żegnam Słowację. Czysto symbolicznie, bo zgody na całodniową przejażdżkę nie dostałem :/
Pojechałem odwiedzić winkle, które w mojej krótkie motohistorii jako pierwsze mnie zachwyciły - odcinek czeskiej drogi nr 56 od zbiornika wodnego Šance aż do granicy ze Słowacją.
Dojazd z Rybnika to najnudniejsze 90km w życiu motocyklisty - autobana i droga szybkiego ruchu. Coś jak dojazd do Wisły. Czasami jednak trzeba się najpierw ponudzić, żeby potem było ciekawie.
Tak też było i w tym wypadku - na miejscu oprócz winkli czekało jeszcze trochę innych atrakcji.
Na początek zbiornik i zapora.coś mało tej wody... |
zjeżdżalnia ;) |
Potem główna pozycja w menu czyli winkle - świetnej jakości droga, wijąca się jak wąż, a do tego ze znacznymi rożnicami wysokości, przez co jest trochę zaskakujących miejsc - bardzo polecam przejechanie dwa abo i trzy razy w obie strony - naprawdę warto.
Po winklowaniu udałem się na Słowacką stronę by pooglądać widoczki a następnie tradycyjnie postarałem się o zabłądzenie. Dzisiaj wyjątkowo mi się udało :)
Jadąc przez las zauważyłem lokalnego grzybiarza włączającego się do ruchu z bocznej drogi.
Na początku wydawało mi się, że to jeden z wielu "technicznych" wjazdów do lasu, ale okazało się, że to raczej niepozorna, nieoznakowana droga. Nawierzchnia wyraźnie asfaltowa, więc odkręciłem i pojechałem błądzić. Po jakichś 10 kilometrach okazało się, że wcale nie błądzę tylko wjeżdżam na Sulov. Taka góra na granicy CZ/SK. Widoki mnie zmiotły podobnie jak niedawno na przełęczy w Jesenikach. Widoczność co prawda była słabsza, ale i tak było pięknie. Po krótkim postoju zawróciłem (droga w navi która miała niby powadzić dalej okazała się szutrówką) by jeszcze raz pobawić się na winklach 56 i wrócić do domu.
Wyjazd dość krótki i w dużej części co najmniej monotonny, ale wart zachodu z powodu winkli, zapory i tajemniczej drogi na Sulov.
Tradycyjnie zapis TRASY.
tam jeszcze nie byłem - czekam na zaproszenie ;)
OdpowiedzUsuńdzięki.
Usuńz chęcią cię zaprosiłbym, ale nie wiem ktoś ty.