Kolejna część końca sezonu
W oczekiwaniu na sygnał od blacharza, że nissan gotowy pojechałem pożegnać się z opolszczyzną.
Zacząłem nietypowo, bo od Gliwic, gdzie najpierw ucieszyła mnie cena benzyny na Auchanie (5.22), zaś potem zasmuciło położenie motocykla przy ciasnym zawracaniu (stłuczony klosz kierunkowskazu).
Niezrażony powyższym pojechałem w kierunku Pławniowic.
Na miejscu zrobiłem kilka fotek na części parkingowej (pałacowa była okupowana przez sesje fotograficzne trzech młodych par).
Po spokojnym oszacowaniu uszkodzeń po glebie (poza kierunkiem parę rys na gmolu, kominie i owiewce) pojechałem na Annaberg. Na górze jak zwykle było trochę chłodniej, więc w ramach rozgrzewki wspiąłem się do kościoła. Budynek bez ekscesów, za to w środku iście barokowo - warto się wspiąć.
Po Annabergu stwierdziłem, że grzechem byłoby nie spróbować ręcznego promu rzecznego w Zdzieszowicach (zwłaszcza że to 8km od góry).
Po dojechaniu do Odry przywitał mnie znajomy widok obsługi zamykającej bramę wjazdową na prom, która to po zobaczeniu mnie otworzyła ją, bo przecież motocykl zawsze się wciśnie.
Przeprawa trwa 4min, więc wielu zdjęć zrobić nie zdołałem.
Z południowoodrzańskiej części Zdzieszowic udałem się prosto do Rybnika na obiad ;)
Zapisu trasy nie ma, ponieważ szwankuje ładowarka do telefonu. Szykuje się kolejny zakup (poza aparatem).
Zacząłem nietypowo, bo od Gliwic, gdzie najpierw ucieszyła mnie cena benzyny na Auchanie (5.22), zaś potem zasmuciło położenie motocykla przy ciasnym zawracaniu (stłuczony klosz kierunkowskazu).
Niezrażony powyższym pojechałem w kierunku Pławniowic.
Na miejscu zrobiłem kilka fotek na części parkingowej (pałacowa była okupowana przez sesje fotograficzne trzech młodych par).
Po spokojnym oszacowaniu uszkodzeń po glebie (poza kierunkiem parę rys na gmolu, kominie i owiewce) pojechałem na Annaberg. Na górze jak zwykle było trochę chłodniej, więc w ramach rozgrzewki wspiąłem się do kościoła. Budynek bez ekscesów, za to w środku iście barokowo - warto się wspiąć.
Po Annabergu stwierdziłem, że grzechem byłoby nie spróbować ręcznego promu rzecznego w Zdzieszowicach (zwłaszcza że to 8km od góry).
Po dojechaniu do Odry przywitał mnie znajomy widok obsługi zamykającej bramę wjazdową na prom, która to po zobaczeniu mnie otworzyła ją, bo przecież motocykl zawsze się wciśnie.
Przeprawa trwa 4min, więc wielu zdjęć zrobić nie zdołałem.
na środku Odry |
cumujemy |
Zapisu trasy nie ma, ponieważ szwankuje ładowarka do telefonu. Szykuje się kolejny zakup (poza aparatem).
Komentarze
Prześlij komentarz